wtorek, 11 stycznia 2011

Tour de Ski – teatr jednej aktorki, podsumowanie.

Autorem artykułu jest Konrad Gawron


Fenomenalny występ Justyny Kowalczyk w tych zawodach przyćmił wszystkie inne dyscypliny w okresie noworocznym. Zobaczmy jak to się udało i dlaczego tak dobrze wypadła nasza zawodniczka.
Nie od dziś wiadomo, że Justyna spędza na treningu dużo więcej godzin niż pozostałe zawodniczki. W połączeniu z dużych uporem i nieustępliwością dało to świetne rezultaty. Od początku do końca tych trudnych zawodów nasza zawodniczka nie miała kryzysu. Główne rywalki nie mogą się tym pochwalić i przez chwilowe dołki powiększały swoje straty do liderki. Najpierw Charlotte Kalla pobiegła bardzo słabo na 10km, potem Majdić po świetnych sprintach, ostatnich dwóch biegów do udanych nie zaliczy. Najrówniej wypadły Włoszki i dzięki temu zajęły 3 i 4 miejsce.

Objawieniem jest Johaug, której chyba najwięcej sił zostało na ostatnie dwa biegi. Nie ma się co temu dziwić, gdyż początek rywalizacji miała taki sobie. Nie zmienia to jednak faktu, że swoją zwyżką formy bardzo pomogła naszej zawodniczce w biegu na 10km techniką klasyczną. Justyna jednak wykazała się świetną taktyką i w odpowiednim momencie uciekła Norweżce zyskując kolejne sekundy, tak potrzebne, jak się później okazało w biegu ostatnim. Zdała sobie sprawę, że Johaug ma duży zapas sił i biegnie bardzo szybko, co na pewno przełoży się na dobry wynik w biegu kończącym. Do tego Norweżka świetnie biega techniką dowolną, dużo więc nadrobi na trasie z ciężkim podbiegiem. I tak się stało. Mając stratę 3 minuty i 21 sekund do Justyny, zdołała zniwelować ją do 1 minuty i 21 sekund, co dało jej w efekcie drugie miejsce i życiowy sukces. Strach pomyśleć co by było, gdyby Justyna miała mniejszą przewagę. Prawdopodobnie w ostatnim biegu straciłaby wygraną. Norwedzy doczekali się drugiej biegaczki na wysokim poziomie, która świetnie uzupełni kadrę Norwegii, zwłaszcza w biegach długich.

Nam za to brakuje kolejnych zawodniczek na poziomie. Drugiej nasze reprezentantce udało się zająć 26 miejsce, co jest bardzo dobrze rokującym wynikiem. Sukcesy Justyny mają szanse w płynąć na rozwój tej dyscypliny i więcej chętnych do treningu. Tak samo stało się po sukcesach Adama Małysza, jednak tam efekt kaskady nie zadziałał. W biegach jest szansa aby stało się inaczej.

Justyna Kowalczyk mimo, że pobiegła dosyć wolno ostatni bieg Tour de Ski, wygrała z rywalkami o jedną klasę. Miał luksus pobiegnięcia spokojniej i dobrego rozłożenia sił, aby nie stało się nic złego. Intensywny trening, dobra taktyka, nieustępliwość i coraz większe doświadczenie. Wszystkie te czynniki złożyły się na ostateczny sukces. Był to więc teatr jednej aktorki, z którego trochę dla siebie urwała Therese Johaug. I to ona jest bohaterką w swoim kraju, pod nieobecność Bjorgen.

Co do najciekawszej rywalizacji między Bjorgen a Kowalczyk, wszystko się wyjaśni, która Zn ich jest najsilniejsza. Bezpośrednie rywalizacje pokazały, że Bjorgen jest poza zasięgiem wszystkich. Potem postanowiła nie wystąpić w Tour de Ski i trenować przed mistrzostwami świata. Zobaczymy czy wyjdzie jej to na dobre. Nasza zawodniczka obecnie złapała formę, której jej brakowało pierwszych zawodach. Rywalizacja zapowiada się naprawdę ciekawie i ciężko na dzień dzisiejszy wyrokować kto z niej wyjdzie zwycięski. Na razie można stwierdzić, że jest remis, a kto strzeli decydującą „bramkę” dowiemy po mistrzostwach w Oslo.
---
Inne ciekawe teksty dotyczące sportu, treningu, zdrowia znajdziesz na
http://sportzdrowietrening.blogspot.com/

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz